czwartek, 11 lutego 2016

NOWY ADRES

Kochani,

moją pisaninę znajdziecie tutaj---> http://matka-ogarniaczka.blogspot.com


ZAPRASZAM :)

poniedziałek, 9 lutego 2015

Matki ogarniaczki

Lubicie ogarniać rzeczywistość?

Lubicie być boginiami domowego ogniska?

Nie, nie! Nie leżeć i pachnieć a OGARNIAĆ!



Lubicie orientować się w przeważającej części domowej codzienności?
Lubicie być odpowiedzialne za wikt i opierunek Waszej rodziny?
Lubicie pamiętać o wszystkich urodzinach, imieninach bliższej i dalszej rodziny?
Lubicie uczestniczyć we wszystkich wyjazdach do lekarza?
Lubicie trzymać dziecko podczas szczepienia?
Lubicie planować zakupy?
Lubicie składać świeżo wyprasowane ubrania?
Lubicie bawić się z dziećmi?
Lubicie planować przyjęcia urodzinowe?

Lubicie pamiętać o WSZYSTKIM?


Mam tymczasowy ciężar w głowie.
Taki atakujący skronie.
Tyle rzeczy do zrobienia, tyle sytuacji do udźwignięcia.

Ale przecież... ja to LUBIĘ.

"... i nie zatopi nas, pokusa ani strach".

Isn't it?

I w tym momencie zazdroszczę płci przeciwnej, że ma w głowie program ułatwiający nic nie robienie, totalny RESET.






wtorek, 3 lutego 2015

22 miesiące


Krzysio kończy dziś 22 miesiąc swojego życia.

Wspaniale jest być świadkiem jego zmian, rozwoju oraz miłości do młodszego Brata. Serce się raduje.

Nasz kochany Śmiechu. Tak do niego właśnie mówię: Śmiechu, bo jest przepełniony radością.

Mówi coraz więcej. Czasami mamy problem z odgadnięciem co oznacza dany wyraz - takie jest kreatywny.

Uwielbia mówić, które rzeczy w mieszkaniu są jego: "To moje". Taki mojszy etap.

Nadal uwielbia Strażaka Sama. Na dźwięk ulubionej piosenki biegnie po swój hełm i zaczyna zjeżdżać po nodze od kuchennego stołu. Następnie wskakuje na swój samochód i jedzie gasić pożar...

Lubi też Boba Budowniczego oraz Świnkę Peppę, ale jest to lubienie umiarkowane.

Jest moim kuchennym pomocnikiem. Sam wymyśla zaskakujące potrawy. Ostatnio przyniósł mi do picia kubek wypełniony kredkami. Smakowało wybornie.

Jego popisową zupą są płatki kukurydziane na wodzie. Z reguły należy je jeszcze trochę posolić, co Krzysio czyni z miną kulinarnego znawcy.

Wracając do domu pyta o wszystkich domowników. Taki jest rodzinny.

Naśladuje nas, towarzyszy w obowiązkach domowych. Razem odkurzamy, robimy pranie, ścieramy kurze, zamiatamy, myjemy podłogę, nastawiamy zmywarkę i robimy przepyszne soki. Tak jest!

Zmieniamy rozmiarówkę ubrań Syniastego. Wchodzimy w erę ubrań od dwóch lat.

Mamy cudownego chłopaka w domu. Czasami humorzastego, ale przeważnie nad naszym niebem świeci słońce.






piątek, 30 stycznia 2015

Zarzekałam się...

, że nie będę spać z dzieckiem w jednym łóżku.

Po narodzinach Krzysia (opis tego wydarzenia dostępny tutaj: http://krzysiowie.blogspot.com/2013/04/w-ponad-tygodniowa-rocznice-narodzin.html), moim celem nr jeden było odzwyczajanie dziecka od siebie. Macie pojęcie?

Jak ja nie chciałam, żeby nasz Maleńtas ze mną, przy mnie, spał. Bałam się, że zmiażdżę rączkę, nóżkę, oprę się o główkę i nic z niej nie zostanie. Nic to, że łoże wielkie. Nie chciałam takiego spania i kropka. No i przecież niewygodnie mi będzie...


Nic to, że nocne karmienia były potwornie ciężkie, że moja głowa opadała wielokrotnie i miałam wrażenie, że dziecko wypadnie mi z rąk. Postanowiłam, że nie będę spać z dzieckiem!

Udało się. Krzysio spał sam w łóżeczku.

Z Pawłem jest inaczej. Nasz pobyt w szpitalu uzmysłowił mi, jaką wygodą jest mieć dziecko przy sobie w nocy. Przekładam go z jednej piersi do drugiej i po trzech karmieniach (oraz serii bączków), jest dzień. Dziecię śpi obok spokojnie. Mama jest wyspana. 

To jest wygodne, ale nie będzie trwać wiecznie. Zbliżamy się do tego momentu, w którym i Pablo będzie nauczony samodzielnego spania w łóżeczku.

Trzymajcie kciuki, bo nie będzie łatwo.


środa, 28 stycznia 2015

Dawno mnie nie było...

a przecież wiele się zmieniło.

Od 17 grudnia funkcjonujemy w poszerzonym składzie.
Paweł dołączył do naszego grona o 9.45 z wagą 3765g i z długością 55cm.
Mała czarna główka, która jakby już jaśnieje.
 Cycoholik do potęgi n-tej.
Wielki-mały fan swojej Mamy. Mógłby przy Niej spać, jeść i leżeć cały dzień.
Mały Klusek z pięknymi oczętami.
NASZ drugi SYN.

Brat go zaakceptował. Pokochał swoim serduchem.
Krzysio podbiega do Pawła, krzyczy: "Dzidzi, hajo", podaje rączkę, głaszcze po główce.
Ostatnio zdarzyło się, że Krzysiowaty zasnął trzymając Brata za rękę. To jest Miłość.

W tzw. międzyczasie musiałam spędzić z Pablem dwa tygodnie w Klinice Nefrologii. Było, minęło.

A teraz?

Ogarnianie rzeczywistości. Składanie prania, robienie pranie, ogarnięcie łazienki itp. itd. Czyli never ending story w pracach domowych...

Na obrotach, póki drugorodny śpi.


wtorek, 28 października 2014

A rączki muszą być czyste

Od kilku dni bawimy się m.in. farbami plakatowymi oraz ciastoliną. 

Mój Syn lubi mieć czyste rączki. Mała kropka farbki na paluszku sprawia, że akt radosnej twórczości trzeba przerwać. Rączka musi być czysta! Gdybyście widzieli miny jakie robi Krzysio kiedy dotyka ciastoliny. Obrzydzenie połączone z niedowierzaniem. Wyraz zgorszenia na twarzy. Na usta ciśnie się jedno słowo: "Bleee". Pomimo swojej niechęci do materiałów bardzo nijakich w dotyku, Krzysiolek nie poddaje się. 

Wczoraj robił ciastolinie bam, bam i brał do rączki. Zrobiliśmy kilka jeżyków. Jak?

Prosta sprawa. Najpierw należy zrobić kulki z ciastoliny. Położyć na kartce. Pozwolić dziecku na zrobienie kulce bam. Pociąć słomki. Powtykać słomki do ciastoliny. Tadam.

Jesienne, kolorowe jeże zrobione.





A zabawa farbkami wyglądała tak: